Ten list był odpowiedzią na mój artykuł "Satanizm – religia rozwiązłego seksu i pornografii", w którym ubolewam nad tym czasem
MILOSC,SEKS,PRZYJAZN,NIENAWISC
piątek, 5 lipca 2024
Mark Silveira −" Szaleństwo seksu"
wtorek, 15 sierpnia 2023
"Czym byłby świat bez miłości - przedstaw wizję świata na podstawie przykładów literackich"
Słowo "miłość" jawi się być dziś jednym z najbardziej wyświechtanych pojęć w ludzkiej kulturze, słowem niemalże do cna zużytym, pozbawionym swojej dawnej głębi, zdezawuowanym, zbanalizowanym i w zasadzie pustym. Bo cóż dziś oznacza "miłość", skoro nastolatki wyznają ją sobie na pierwszej randce, by tydzień później obwieszczać światu koniec wielkiego uczucia lub zwyczajnie udając, że była to tylko gra i zabawa?
Co znaczy słowo "miłość" w dobie komercjalizacji niemal wszystkiego, co tylko ma jakąkolwiek wartość handlową? "Miłość" to obecnie jedna z najpopularniejszych etykiet handlowych, zawsze, niezależnie od mody, zapewniająca dostatecznie wysokie zyski. O samej "prawdziwej miłości" trudno powiedzieć cokolwiek nowego - przez tysiąclecia zajmowali się nią bowiem pisarze i myśliciele, badając jej naturę, przyczyny i przejawy.
Miłość tak silnie wrosła w naszą szarą codzienność, że niemalże przestajemy ją dostrzegać; zalewani natłokiem informacji handlowej przestajemy rozumieć jej istotę. Tymczasem, gdyby nagle usunięto ją z naszego świata, to jak zacząłby on wyglądać? Czy zmieniłby się drastycznie, umożliwiając nam dostrzeżenie wagi samej miłości, czy wprost przeciwnie, żadna zmiana nie zostałaby przez nas wychwycona, zaś my sami nie domyślilibyśmy się, że tego pięknego uczucia już nie ma?
Świat wkraczających powoli w dorosłość młodych ludzi, w którym nie ma miłości, paradoksalnie jest światem, gdzie bardzo często żąda się jej "dowodu". To bez wątpienia efekt trywializacji tego pojęcia, rozumianego zbyt często jako pretekst do zbliżenia fizycznego, które odarte ze swojej naturalnej sfery emocjonalnej zostało zredukowane do poziomu reakcji fizjologicznej. W dobie swobody seksualnej, wywołanej upowszechnieniem środków antykoncepcyjnych, miłość została pozbawiona aspektu wzajemnej odpowiedzialności dwojga ludzi, co sprzyja rozpadowi więzi emocjonalnych.
Miłość przestała być odpowiedzialnością, stała się w powszechnym rozumieniu doraźną, zmysłową przyjemnością. Młodzi ludzie, którzy tak opacznie pojmują to słowo nie mają żadnych fundamentów, na których mogliby rozwijać w sobie prawdziwe, głębokie uczucia.
A przecież nie zawsze tak było. Miłość odgrywała niegdyś znacznie większą rolę niż obecnie, zapewne dlatego, że była inaczej rozumiana. Wiązała się z cierpliwością, poświęceniem i całkowitym oddaniem. Wystarczy wspomnieć biblijną historię Abrahama i Sary, którzy nie mogli się doczekać potomka, ale mimo to trwali w ufności do Boga, zaś ten w końcu wynagrodził im tak długie oczekiwanie.
Ten czas, kiedy nie mogli oni doczekać się dziecka, był ogromną próbą dla ich miłości - pamiętać należy, że Abraham, jako mężczyzna musiał mieć potomków, by nie zaginął jego ród. Mógł wybrać rozwiązanie praktyczne i oddalić Sarę, która była już w podeszłym wieku, jednak jego miłość do niej były tak wielkie, że nie zdecydował się na ten drastyczny krok, będąc cierpliwym i ufnym. Obecnie tej cierpliwości wielu ludziom brakuje, chcieliby mieć wszystko od razu, nie zważając na okoliczności i ograniczenia innych.
Prawdziwa miłość jest, jak wiadomo, ogromnie inspirująca dla pisarzy. Jest uczuciem, które wyzwala w nich cały potencjał twórczy, uaktywnia nieraz ich geniusz, poruszając najbardziej osobiste, intymne struny w świadomości, dzięki czemu obcujemy z dziełem równie doskonałym formalnie, co szczerym, a przez to pięknym. Tak jest w przypadku cyklu "Sonetów do Laury" Petrarki, które poeta poświęcił swojej tajemniczej ukochanej, tworząc klasykę poezji miłosnej, tak jest w "Trenach" Jana Kochanowskiego, które zostały napisane po śmierci ukochanej córeczki poety, Urszuli.
Jak widać, miłość wyzwala w człowieku całe pokłady wrażliwości, zaś dzięki zdolności poetów do przelewania uczuć na karty dzieł możemy przekonać się o tym, jak te głębokie uczucia wyglądają. Miłość wiąże się bardzo silnie z poświęceniem i całkowitym oddaniem, stanowiąc bodziec do wzniosłego, pięknego i dobrego działania. Potwierdzeniem tej tezy może być historia opowiedziana w "Tristanie i Izoldzie", mówiąca o miłości silniejszej niż śmierć, pokonującej wszelkie przeciwności i bariery. Ale kochać prawdziwie można nie tylko jakąś konkretną osobę, choć oczywiście taki rodzaj miłości jest najpowszechniejszy. Kiedy przypomnimy sobie słowa Konrada, bohatera III części "Dziadów" Adama Mickiewicza, który mówił, że "za miliony kocha i cierpi katusze", uświadamiamy sobie, że miłość może też być skierowana do całego narodu. Zresztą jeszcze wymowniejszy jest przykład Jezusa Chrystusa, który z miłości do ludzi oddał za nich życie na krzyżu.
Ważne jest, że miłość zawsze jest swoistym katalizatorem dobra. Można z tego wnioskować, że świat, pozbawiony miłości, jest światem pozbawionym jakiegokolwiek dobra, a ponieważ nie ma stanu pośredniego między Dobrem a Złem, można powiedzieć, że świat pozbawiony miłości jest światem z natury złym. Bo czy nie miłość wiąże się z bezinteresownością, współczuciem i miłosierdziem, bez których nasze życie zmieniłoby się w piekło wzajemnej obojętności i nieczułości? W tym punkcie należy obowiązkowo przypomnieć postawy głównych bohaterów "Dżumy" Alberta Camus, którzy powodowani poczuciem obowiązku, współczuciem i miłosierdziem wobec ludzi dotkniętych tragedią czynią wszystko, co tylko w ich mocy, by choć trochę zniwelować potworność bezsensownego losu.
Działania te nabierają szczególnej wagi wobec świadomości, ze ich starania są jedynie kroplą w morzu potrzeb i nie mogą w skali ogólnej zmienić niczego. Pojawia się zatem bezinteresowność, która bez zakorzenionej w człowieku miłości bliźniego nie miałaby szansy zaistnienia.
Można też mówić o roli miłości w rozwoju kultury ludzkiej na przykładzie mitu prometejskiego. Prometeusz, jak wiadomo, wykradł bogom ogień, by następnie podarować go ludziom. Spotkała go za to wyjątkowo okrutna kara, jednakże najważniejsza jest bezinteresowność, z jaką tytan pomógł ludziom. Zachowanie prometejskie, będące buntem przeciwko wyższej instancji w obronie słabszych ma także swoje źródła w miłości - czystej, bezinteresownej, pragnącej jedynie dobra tego, kogo się kocha.
Podsumowując, można jednoznacznie stwierdzić, ze świat bez miłości byłby miejscem mało przychylnym do zamieszkiwania. Nie istniało by w nim dobro, a co za tym idzie nie byłoby solidarności, życzliwości, bezinteresowności, oddania, wierności i szczerości. Choć samo słowo "miłość" uległo zbanalizowaniu, to prawdziwa istota tego pojęcia nadal odgrywa ogromne, wręcz kluczowe znaczenie dla naszego życia, zaś w momencie, w którym by jej zabrakło, szybko przekonalibyśmy się o dokuczliwości takiej straty.
Dlatego należy dbać o miłość, pielęgnować ją i walczyć o prawidłowe jej rozumienie wśród ludzi. Tylko tak możemy zmieniać świat na lepsze.
zrodlo:.bryk.pl
zdjeciaz internetu
niedziela, 11 grudnia 2022
"Tyrania Titty"
Budda - So Dopóki miłość, nawet najmniejsza, mężczyzny do kobiety nie jest Zniszczony, tak długo jego umysł jest w niewoli jak cielę, które pije mleko jest do jego matki".
przez Henry Makow Ph.D.
Nie ma "matrycy" bardziej uciążliwej niż ta, która zniewala nas naszymi instynktami reprodukcyjnymi i czyni stosunek seksualny celem życia.
Iluminaci (satanistyczne) środki masowego przekazu uzależniły nas od seksu, przedstawiając rozproszenie seksualne jako "wyzwolenie seksualne". Ta mentalna dewiacja jest formąsatanistycznego opętania.
Ile razy media będą próbowały podniecić nas seksem?
Ale heteroseksualizm został zdegradowany do poziomu pornografii. Kobieta w Salon Personals reklamuje się: "P: Dlaczego miałbyś mnie poznać?
To jest satanizm, w którym brzydkie staje się piękne i na odwrót.
22-letni Szwed pisze: "Większość moich przyjaciół postrzega kobiety jako świętego Graala. Prawie całe ich istnienie opiera się na "układaniu". To tak, jakbyśmy przekształcili się w zwierzęta. Może to jest ich cel. A jeśli nie dostajesz kobiet, jesteś przegrany... "
Media dają młodym mężczyznom bardzo przesadzony obraz korzyści, jakie oferuje kobieta. To jest wyniszczające. Stawia ich na piedestale i natychmiast traci ich szacunek. W dzisiejszych czasach kobiety są zbyt zdezorientowane, aby cokolwiek wiedzieć. Są podatne na feministyczny przymus. Młody człowiek musi podejmować decyzje, ale kobiety mu na to nie pozwalają. Heteroseksualność została obalona, a naturalny rozwój zatrzymany. Jest to wynik celowego programu destabilizacji.
Kiedy
mężczyźni (i kobiety) przyznają, że zostaliśmy zahipnotyzowani?
Anonimowy seks jest poniżający i dehumanizujący. nieprzyjemne. Masturbacja jest znacznie lepszym wyborem dla mężczyzn.
Seks oderwany od miłości jest pustym, dehumanizującym doświadczeniem. Broń staje się bronią wojny, a nie miłości. Nienoś mleka życia. Są wypełnione krzemem. Śmierć.
Fetysyzowanie płodnej kobiety przez społeczeństwo nie jest normalne. Jest to prymitywna i pogańska magia kabalistyczna, czyli pranie mózgu.
Kiedy powiedziano im, że zachodni mężczyźni są zafascynowani piersiami, wybuchnęli śmiechem. Śmiali się tak mocno, że upadli na podłogę. Powiedzieli: "Masz na myśli, że mężczyźni zachowują się jak dzieci?" (Carolyn Latteier, Piersi, kobieca perspektywa amerykańskiej obsesji")
Jest coś obłąkanego w społeczeństwie mającym obsesję na punkcie cycków.
(Piersi nie są nawet atrakcyjne. Są to wymiona, melony, płaskie opony, balony, grube worki.)
KONKLUZJA
Protokoły mędrców Syjonu (15-20) zawierają odpowiedź:
20. Nasz rząd będzie miał wygląd ojcowskiej patriarchalnej kurateli ze strony naszych rządzonych.
Będą wtedy tak całkowicie przesiąknięci myślą, że nie będą mogli obejść się bez tej kurateli i przewodnictwa. Będą się cieszyć, że uregulowaliśmy wszystko w ich życiu, tak jak robią to mądrzy rodzice, którzy pragną wychowywać dzieci w sprawie obowiązku i uległości. Dla narodów świata ... są... Tylko dzieci niepełnoletnie, podobnie jak ich rządy".
Indywidualnie i zbiorowo, rozwój ludzki jest hamowany na etapie dojrzewania.
Nasi mistrzowie Illuminati mają wizję ludzkości, która wyklucza nasz wyższy rozwój. Jesteśmy ich bydłem.
--
Powiązane - Makow - Jak seks stał się naszą religią Wskazówka - Kabalistyczny judaizm jest satanistycznym kultem seksu i wszyscy zostaliśmy wprowadzeni
sobota, 26 listopada 2022
"Fazy związku Bliźniaczych Dusz"
To jest następna dziwna część tej historii: Każdy związek Twin Flames przechodzi przez te same fazy rozwoju. Ludzie są różni, żyją w różnych środowiskach i w różnych krajach, ale o dziwo mają wypisz wymaluj dokładnie te same doświadczenia i opowiadają te same historie.
Kiedy czytałam różne strony (głównie anglojęzyczne, polskich źródeł póki co nie ma), momentami miałam łzy w oczach, przede wszystkim odczułam wielką ulgę. Przydarzyło mi się tyle dziwacznych rzeczy, cały mój wewnętrzny świat doznał szoku – słowo daję, że nie jeden raz zastanawiałam się czy ja jeszcze jestem normalna i w pełni władz umysłowych. Może zwariowałam, może wydaje mi się nie wiadomo co, może mam jakąś obsesję… A tu okazuje się, że są setki, a pewnie i miliony ludzi na całym świecie, którzy przechodzą lub przeszli przez to samo… włącznie z zadawaniem sobie pytania, czy zwariowałem, czy mi odbiło??
1. Faza pierwsza, przygotowanie.
Jest to okres, który obejmuje całe lata przed właściwym spotkaniem. Wielu spośród nas doświadcza w tym czasie trudnych relacji z niespełnieniem w tle, a jednocześnie wewnętrznie czuje, że gdzieś jest ten ktoś specjalny. Czasem miewamy sny, w których spotykamy tę osobę.
Ze swoich snów doskonale zapamiętałam jedną szczególną rzecz – wiele razy w życiu śniło mi się, że spotykam mężczyznę, a będąc z nim odczuwałam błogość, bliskość, spokój, radość i ogromną, ogromną miłość… W prawdziwych związkach które miałam zawsze szukałam tego uczucia, lub chociaż czegoś zbliżonego. Tak, znalazło się kiedy on był ze mną. Odczuwałam dokładnie to, co w tych snach.
Kolejnym symptomem przygotowań jaki rozpoznaję u siebie, jest choćby to, że zawsze kiedy miałam kryzys osobisty, z kimś się rozstawałam, instynktownie zwracałam się do swojego wnętrza i… sprawdzałam, czy nadal jest ze mną. Próbowałam nawet telepatycznie przywoływać. Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło. Oczywiście przyzwyczaiłam się już do sytuacji, że kiedy miało miejsce prawdziwe rozstanie nie czułam już tej drugiej osoby, była pustka i w jakiś sposób wiedziałam, że to koniec. Mogłam nadal kochać i chcieć być razem, ale uczucie wewnętrznej pustki niezawodnie pokazywało, że nasze drogi się rozeszły – i nigdy tego nie przeskoczyłam. Jakież było moje zdumienie, kiedy w relacji z Bliźniakiem ZAWSZE odnajduję jego obecność. Nie ważne co się wydarzyło, jaki nastał kryzys, on zawsze tu jest.
2. Faza druga: spotkanie i związek.
Bliźniacze Dusze spotykają się. Niektórzy z nas od razu są świadomi, że spotkali kogoś szczególnego, inni przekonują się o tym nieco później. Cechą charakterystyczną jest bardzo duża intensywność, nietypowy przepływ energii już od pierwszych chwil. Często zwraca uwagę dziwny kontakt wzrokowy jaki zostaje nawiązany: gapimy się jak sroka w gnat, przy czym właśnie nasze oczy zdają się przyciągać jak magnes. Trwa to chwilę, a nam wydaje się jakby czas się zatrzymywał.
We wszystkich historiach powtarza się, że związek od początku jest jakiś inny, intensywniejszy niż wszystko co znaliśmy. Od początku myślimy o tej osobie niemal non stop i nie idzie tego przerwać. Od początku wydaje nam się, że tylko nam odbiło, ale tu wszystko jednak działa w obie strony. Niektórzy opierają się temu przyciąganiu, bo na przykład są w innym związku lub mają jakieś inne powody, ale… no właśnie, i tak nie da się od tego uciec.
Dajemy się porwać tej fali. Jest super, siódme niebo, czujemy jakby spełniły się wszystkie najskrytsze marzenia. Bycie razem daje totalną radość i szczęście… Boże, ta bliskość jest nie do opisania. A seks? Najlepszy jaki kiedykolwiek był!
3. Faza trzecia: kłopoty, kłopoty i jeszcze raz kłopoty.
Zaczyna się taniec Bliźniaczych Dusz – głębokie oczyszczanie. U obojga na powierzchnię wypełzają różnej maści lęki, przede wszystkim związane z tym, że wszystko to jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Opisałam już wiele elementów tej właśnie fazy, więc nie będę się powtarzała, zapraszam do lektury innych wpisów.
Jest to bardzo dramatyczny czas, kiedy eksplodują w nas wszelkie możliwe brudy i nieuleczone rany, choćby były ukrywane latami. Początkowo wydaje się, że to druga strona powoduje cały ten gigantyczny dyskomfort, co w pewnym stopniu nawet jest prawdą – nikt nie potrafi nadepnąć na odcisk tak jak robi to Bliźniak. Uruchamiamy w sobie nawzajem wszelkie możliwe tematy, chcąc nie chcąc wciskamy odpowiednie guziczki i bum! Jest obustronna sieczka, jednocześnie rozkwita ogromna bezwarunkowa miłość. W tym miejscu doznajemy pierwszego szoku, ponieważ rozum już nie potrafi ogarnąć jak to niby możliwe…
Jedno z nas staje się Runnerem, drugie Chaserem, ogólnie aktywuje się huśtawka wzajemnego przyciągania i odpychania. Doświadczamy całej gamy sprzeczności na linii Rozum-Dusza, niemal wszystko co myśleliśmy o sobie i świecie sypie się w drobny mak. Zanim pojawi się zrozumienie, najpierw mamy wrażenie, że druga strona pogrywa sobie z nami, jest świrem/potworem (niepotrzebne skreślić), a cała ta historia to jakieś cholerne bagno.
4. Faza czwarta: Separacja.
Separacja jest stałym elementem, wszyscy przez nią przechodzimy. U niektórych trwa ona kilka miesięcy, u innych kilka lat. Nie jest to prawdziwe rozstanie, chociaż zewnętrznie może tak wyglądać, jako że następuje rozdzielenie się, czasem i całkowite zerwanie kontaktów. Wewnętrznie związek cały czas trwa, dlatego używam słowa separacja.
Początek to dramat, oboje czują że to jest jakieś wariactwo. Osoba która ucieka (Runner) miota się pomiędzy potrzebą bycia razem i potrzebą odsunięcia się, druga (Chaser) ma to samo, tylko z większym naciskiem na bycie razem. Nikomu nie jest łatwo.
Rozdzielenie powoduje szereg zmian w obojgu. Po pierwsze, pomaga dojść ze sobą do ładu, stanowi tak jakby część procesu oczyszczenia. Bycie razem dotknęło ogromnej ilości nieuświadomionych ran, niektóre z nich się otworzyły i zaczęły krwawić, inne zawsze się babrały tylko przywykliśmy do nich. Separacja pozwala zobaczyć to wszystko z właściwej perspektywy, a więc i autentycznie zmienić coś w sobie, stać się lepszym człowiekiem. W bardzo wielu historiach powtarza się taka konkluzja, że o ile normalnie różne nasze rany daje się ukryć i żyć dalej nic z nimi nie robiąc, to w tym procesie nie – koniec, one muszą zostać uleczone!
Drugim charakterystycznym efektem rozdzielenia jest otwarcie się na sferę duchową. W ten czy w inny sposób, każdy staje się znacznie bardziej wrażliwy niż był i bardziej świadomy niż był. I nie jest to lekkie otwarcie się, bardziej rozdziawienie wrót na całą możliwą aktualnie szerokość.
5. Faza piąta: Powrót.
U wszystkich powrót do fizycznego związku zaczyna się od powrotu do siebie samych, oraz od powrotu do Źródła. Kiedy oboje już się unormujemy i ustabilizujemy, staniemy się bardziej dojrzali wewnętrznie i zewnętrznie, wtedy w naturalny sposób ożywa potrzeba zejścia się. Potrzeba to może akurat złe słowo, bo potrzeba bycia razem jest zawsze. Bardziej chodzi o tę wewnętrzną gotowość, odwagę do zmierzenia się z tym wszystkim co wcześniej nas przerosło i przeraziło, oraz z konsekwencjami tego cośmy zrobili w międzyczasie, kiedy uciekaliśmy lub ścigaliśmy.
Sam powrót też ma kilka ciekawych elementów. Zwykle nie jest tak, że znikają już wszystkie wcześniejsze bolączki i wątpliwości – one częściowo nadal są obecne, ale już nie w tej samej skali, ani nie mają tak obezwładniającej siły rażenia. W przeważającej większości historii powrót jest efektem świadomego działania, sam związek również jest później przeżywany bardziej świadomie.
Jest nieporównywalnie dużo większa wzajemna akceptacja, znika ciśnienie na kontrolę drugiej osoby i siebie. Pojawia się nowy poziom otwartości. O ile wcześniej np. ego sugerowało, że musimy żyć w określony sposób, mieć dom z garażem i trójkę dzieci, a co niedzielę odwiedzać rodziców lub przyjaciół, to na tym poziomie zanika już przywiązanie do takiego czy innego modelu rzeczywistości. Czy są pieniądze czy ich nie ma, czy jest dom z garażem, czy partner ma takie czy siakie cechy – wszystko to staje się drugo i trzeciorzędne. Cieszymy się tym co jest, tym co dzielimy tu i teraz.
https://youtu.be/eSR5lX8Umy0?list=PLoacZ5QUuTneE2QrKqWAInAn9-iTV4Viq
zrodlo:blizniaczedusze.wordpress.com
zdjecia z internetu
„Jeśli coś kochasz, to puść to wolno.....”. - Dziś wreszcie rozumiem sens tych słów
Nigdy nie umiałam wypytywać cię o twoje sprawy. Mam przyjaciółki, znajome, które nieustannie kontrolują swoich facetów. Pewnie wydaje im się, że wiedzą o nich wszystko. Ale prawda jest taka, że człowiek zawsze znajdzie sobie taki obszar swojej prywatności, do którego nie wpuści nawet najbliższej osoby. Dlatego od zawsze uważałam, że lepiej poczekać, aż sam będziesz chciał mi powiedzieć. I tobie było z tym dobrze. Pasowało ci to. Miałeś swój świat. Miałeś go tak bardzo, że właściwie będąc razem, żyliśmy cały czas osobno.
Bliskość. Pojawiała się, gdy ty tego chciałeś, na twoich zasadach. Spacer za rękę? „Niewygodnie mi tak, ręce mi się pocą” – wysuwałeś delikatnie, ale stanowczo moją dłoń ze swojej dłoni. Szliśmy razem jak para przyjaciół, ale nie jak para. Minęły dwa lata, zanim poczułeś się komfortowo obejmując mnie w parku, czy na ulicy. Kiedy to już się wydarzyło, wydawało mi się, że zrobiliśmy jakiś milowy krok w związku. Prawie tak, jakbyśmy ze sobą zamieszkali. A to przecież nigdy nie nastąpiło.
Miałeś swoje półki w mojej szafie. Po roku jedną, potem dwie, na końcu trzy. Pewnego dnia wyjeżdżając zostawiałeś mi swoje rzeczy do prania. Ja, walcząca feministka i zwolenniczka równego podziału obowiązków cieszyłam się jak dziecko, kiedy wkładałam do pralki twoje koszulki. Kolejny dowód twojego przywiązania. „Doceń to” – mówiłeś. „To dla mnie ogromna zmiana”. Nigdy wcześniej nie byłem z nikim tak blisko. Doceniałam. Czas mijał, czekałam na więcej. Choć pomieszkiwałeś u mnie regularnie, kiedy po trzech latach zaproponowałam, żebyśmy wynajęli wspólne mieszkanie, zareagowałeś jak zwykle. „Zobaczymy”. „Jeszcze o tym nie myślałem”. „Ja nic nie planuję”.
W końcu przyszedł moment, w którym zrozumiałam, że w tym związku wszystko działo się tak, jak ty tego chciałeś. Gdzieś zgubiliśmy moje potrzeby, moje pragnienia, moje wyobrażenie o naszej relacji. Moje poczucie bezpieczeństwa. Miałam cieszyć się z każdego najdrobniejszego dowodu przywiązania, który mi dawałeś. A raczej, który mi wydzielałeś. Powinno mi wystarczyć, że wiem, że mnie kochasz. Niepotrzebne nam takie banały, jak „miłość to czyny, nie słowa”. A jednak. To nie banał, to prawda. Nie mam wątpliwości, że mnie kochasz. Na „swój sposób”. Jest ci wygodnie żyć, tak jak żyjesz i uważasz, że skoro cię kocham, powinnam to akceptować, powinnam być szczęśliwa. Powinno mi to wystarczać. Nie wystarcza.
Pamiętam jak na początku naszego związku powiedziałeś mi „tylko nie myśl, że wezmiemy ślub, mi to zupełnie nie jest potrzebne”. O.K. Ja też nie potrzebuję ślubu, nigdy mi nie zależało no formalizowaniu związku. Ale potrzebuję czuć się w związku bezpiecznie. Albo być sama i wiedzieć, że mogę liczyć tylko na siebie. Że sama jestem.
Boję się odejść, bo wiem, że możesz „nic z tym nie zrobić”. Ale chyba gorsze jest to zawieszenie teraz. Ta niepewność, niedokreślenie. To „chcę z tobą być, ale nie podejmę teraz żadnej decyzji”.
Nie chcę myśleć, że zmarnowałam czas będąc z tobą. Przeczytałam, że każdy z nas spotyka na swojej drodze ludzi, którzy mają nas czegoś nauczyć. Czegoś ważnego, o nas samych. Ja dzięki tobie dowiedziałam się, że potrzebuję czuć obecność osoby, którą kocham, jej zaangażowanie i wsparcie. Że nie umiem żyć w związku niedokreślonym, bez planu na przyszłość, a przynajmniej bez jakiegoś kierunku na to „co dalej”.
„Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Jeśli należy do ciebie, wróci.”
Dziś wreszcie rozumiem sens tych słów. Miłości nie zamkniesz w klatce, nie zaklniesz, żeby była taka, jak chcesz. Niektórzy potrzebują do niej dojrzeć, ale ty nie musisz na to czekać latami. Bo nie ze wszystkimi taka miłość jest możliwa.
Link do piosenki "Jak dalej zyc" oraz zdjecia z internetu
https://www.youtube.com/watch?v=EDGCcNzv3TA
zrodlo:https://ohme.pl/zwiazek
czwartek, 10 listopada 2022
"Hormon szczęścia – jego rola w walce z depresją. Czy bieganie wystarczy?"
Szczęście - czym jest? Popularne powiedzenie mówi, że szczęściu trzeba pomagać. Sporo w tym prawdy! Można wiele zrobić, by poczucie szczęścia towarzyszyło nam na co dzień. To kwestia nastawienia. Sprawdź, co pomoże ci osiągnąć szczęście!
Szczęście - co sprawia, że je odczuwamy? Jeden powie, że ważne jest tutaj zdrowie, inny – że miłość, kto inny – dająca spełnienie praca. To mogą być ważne składowe szczęścia – pod warunkiem, że umiemy je dostrzec i cieszyć się nimi. Szczęście to bowiem stan ducha – i ciała – którego wywoływania i wzmacniania można się nauczyć. Jak nad tym pracować?
Spis treści:
- Szczęście to życie w zgodzie ze sobą
- Szczęście to poczucie sprawstwa
- Szczęście to skupienie na tym, co ważne
- Szczęście to teraźniejszość
- Szczęście to pozytywne emocje
Szczęście to życie w zgodzie ze sobą
- Wasz czas jest ograniczony, więc nie marnujcie go, żyjąc cudzym życiem. […] Nie pozwólcie, żeby hałas cudzych opinii zagłuszył wasz własny wewnętrzny głos […] miejcie odwagę kierować się sercem i intuicją - to słowa Steve’a Jobsa, współtwórcy firmy Apple.
Są wskazówką dla tych, którzy wypalają się w pracy albo męczą na kierunku studiów, który wybrali, by zadośćuczynić oczekiwaniom rodziców. Gdy człowiek oddaje się nielubianym zajęciom, wkłada w nie znacznie więcej fizycznego i psychicznego wysiłku, niż gdyby miał do nich serce.
Ma poczucie, że nie robi tego naprawdę dobrze – a to zwiększa poziom stresu i lęku przed porażką. Taka sytuacja obciąża psychikę, na dłuższą metę demoluje zdrowie. Jak to zmienić? Nie musi to być radykalny zwrot życiowy, czasem wystarczy niewielka korekta, np. zmiana stanowiska pracy w tej samej firmie.
Pomóc może przemyślenie, jakie znaczenie ma dla nas to, co robimy – nawet niezbyt lubianej pracy nadaje sens myśl, że dzięki niej możemy zdobyć doświadczenie lub środki na spełnienie ważnej potrzeby. Możliwość oddawania się pracy z przyjemnością jest dla poczucia szczęścia niesłychanie istotna. Daje satysfakcję, a także szansę na osiągnięcie sukcesu.
Szczęście to poczucie sprawstwa
Z badań wynika, że najbardziej stresuje nas – czy to w pracy, czy w codziennym życiu – utrata kontroli: nieprzewidywalność zmian i sytuacje, w których musimy uczestniczyć, a których nie akceptujemy lub nie mamy na nie wpływu. Aby zmniejszyć związany z tym stres, można próbować ignorować problem ("pomyślę o tym jutro"), ale strategia ta pomaga tylko na chwilę i z reguły nie prowadzi do rozwiązania problemu.
Można też podzielić się swoim zmartwieniem z kimś bliskim – rozmowa łagodzi napięcie, a nierzadko pozwala znaleźć rozwiązanie. Można też jednak próbować zmienić sytuację na swoją korzyść, przekuwając stres w działanie.
Aktywne podejście do problemu, nawet jeśli miałoby nie przynieść spodziewanego efektu, jest zawsze jakąś szansą – choćby tylko na zdobycie kolejnego doświadczenia. I daje bezcenne poczucie sprawstwa, które zwiększa pewność siebie i poczucie własnej wartości. Dzięki przekonaniu, że umiemy wywierać wpływ, możemy nauczyć się traktować trudności jak wyzwania, a nie zagrożenia, a także zmniejszyć poziom lęku i stresu.
Szczęście to skupienie na tym, co ważne
Jednym z czynników, który utrudnia człowiekowi dotarcie do szczęścia, jest życie w pośpiechu. Wpadamy w tę pułapkę, jeśli chcemy zbyt dużo – dóbr, wrażeń, prestiżu. Chcemy awansować, kupić nowe auto, pojechać na wczasy all inclusive, spłacić kredyt. Pracujemy coraz dłużej, by móc konsumować, i nie dostrzegamy, że konsumujemy zamiast żyć.
W końcu nawet na to zostaje nam niewiele wolnego czasu. Spędzamy go stojąc w korkach, w weekendy oglądając ciurkiem odcinki ulubionego serialu. Pośpiech i związany z nim stres ogranicza, gdyż nie daje przestrzeni na rozwój i refleksję, czy to, co robimy, nam odpowiada. W pośpiechu trudno delektować się przyjemnościami, odpocząć, znaleźć czas na pielęgnowanie przyjaźni i relacji z bliskimi.
Aby odnaleźć wewnętrzną równowagę, trzeba zrobić miejsce dla spraw, które są dla nas naprawdę ważne. Można to osiągnąć przez wyeliminowanie z życia tego, co zbędne. Kontrolujmy wydatki, odpierajmy pokusę rzucania się na każdy towar, którym kusi rynek ("musisz to mieć!"). Kupujmy to, co jest niezbędne do życia i funkcjonowania, ani za mało, ani za dużo – dzięki temu zmaleje presja zarabiania i zostanie więcej środków na zaspokojenie ważnych potrzeb, realizację marzeń.
Istotne jest skupienie się na celach, na których nam zależy – tych długoterminowych i tych codziennych. Ograniczajmy liczbę spotkań, spraw do załatwienia, siedzenie w internecie. Każdego dnia wyznaczmy sobie 3, 4 najważniejsze zadania, a te mniej ważne realizujmy tylko wtedy, gdy starczy czasu. Zyskamy dzięki temu czas na pielęgnowanie ważnych relacji oraz psychiczną przestrzeń, by zastanowić się, co nas uszczęśliwia, wykreować pomysły na realizację życiowych celów. Wtedy zaczniemy naprawdę korzystać z życia.
Szczęście to teraźniejszość
Analizowanie przeszłych wydarzeń daje korzyść, bo uczy, jak uniknąć błędów, które popełniliśmy. Wizualizowanie przyszłości też jest ważne, gdyż mobilizuje do działania i pozwala planować życiowe posunięcia. Jednak obsesyjne rozpamiętywanie tego, co było, i nadmierne obawy przed tym, co będzie, nie pozwalają się cieszyć się tym, co jest tu i teraz, ani skupić na pozytywnych działaniach.
Nie tracąc z oczu ważnych celów, warto żyć chwilą, która trwa. Kiedy uświadomimy sobie, że przeszłość już była, przyszłość zaś możemy kształtować dziś, zmniejszymy poziomu stresu. Skupiając się na chwili teraźniejszej, możemy czuć i być intensywniej i pełniej. Łatwiej nawiązywać kontakt z ludźmi, gdy jesteśmy bardziej uważni na płynące od nich sygnały. Dostrzegać piękno świata, chłonąć wszystkimi zmysłami przyjemności, niedostępne dla umysłu zaprzątniętego roztrząsaniem tego, co było i co będzie.
Szczęście to pozytywne emocje
Na odczucie szczęścia zasadniczy wpływ mają pozytywne relacje z ludźmi. Dają wsparcie w trudnych chwilach, poczucie bezpieczeństwa, a przede wszystkim bezinteresowną radość, jaką czujemy, gdy możemy kogoś obdarować. Dawanie (w szerokim tego słowa znaczeniu) sprawia znacznie większą satysfakcję niż branie. Obdarowujmy więc nie tylko bliskich, ale wszystkich, których spotykamy na swej drodze – wsparciem, rozmową czy po prostu uśmiechem.
Pozytywne emocje wrócą do nas i wzmocnią psychiczny dobrostan, ponieważ życzliwość wzbudza podobną reakcję: uśmiech prowokuje uśmiech, ułatwia porozumienie. Na to, czy czujemy się szczęśliwi, wpływa też wdzięczność – jestem zdrów, mam pracę, umiejętności, dach nad głową, bliskich przyjaciół, a dzisiaj świeci słońce. Takie nastawienie pozwala spojrzeć na świat z perspektywy "szklanki do połowy pełnej".
To ci się przyda
W pościgu za sukcesem eksploatujemy nasze ciała bezlitośnie, obciążając je ponad miarę, odmawiając odpoczynku, lekceważąc alarmujące sygnały. Tymczasem gdybyśmy zadbali o ciało, mocniejsza byłaby także psychika, większa skuteczność i zadowolenie z życia. Doceńmy to, co potrafi ten niezwykle skomplikowany mechanizm, jakim jest nasze ciało.
Akceptujmy je takim, jakie jest – wystarczająco dobre, niekoniecznie idealne, i nie wymagajmy od niego więcej, niż jest w stanie unieść. Zobaczmy, jak wiele wspaniałych doznań nam daje, i pozwólmy mu na to, a poczucie szczęścia na pewno wzrośnie.
Przebywajmy jak najczęściej wśród natury – już 20-minutowe spoglądanie na zieleń obniża poziom kortyzolu, niwelując stres, jakim jest dla ludzkiego organizmu przebywanie w przesyconym techniką i promieniowaniem, hałaśliwym środowisku miast.
Regularnie odłączajmy się od sieci, dbajmy o higienę snu i równowagę między pracą i odpoczynkiem. Ćwiczmy oddychanie, słuchajmy muzyki, śpiewajmy, śmiejmy się jak najczęściej. Przygarnijmy psa – towarzystwo zwierzęcia nie tylko zmusza do aktywności fizycznej, lecz także stymuluje wydzielanie się oksytocyny, hormonu miłości.
zrodlo:poradnikzdrowie.pl
cytaty z internetu
Mark Silveira −" Szaleństwo seksu"
Ten list był odpowiedzią na mój artykuł "Satanizm – religia rozwiązłego seksu i pornografii" , w którym ubolewam nad tym czasem...
-
Ten list był odpowiedzią na mój artykuł "Satanizm – religia rozwiązłego seksu i pornografii" , w którym ubolewam nad tym czasem...
-
Nigdy nie umiałam wypytywać cię o twoje sprawy. Mam przyjaciółki, znajome, które nieustannie kontrolują swoich facetów. Pewnie wydaje im się...
-
Słowo "miłość" jawi się być dziś jednym z najbardziej wyświechtanych pojęć w ludzkiej kulturze, słowem niemalże do cna zużytym, po...